W ostatnich latach rozwój osobisty stał się jednym z najpopularniejszych tematów w mediach społecznościowych, podcastach, książkach i webinarach. Na pierwszy rzut oka – to dobra wiadomość. Wiedza psychologiczna stała się dostępna jak nigdy wcześniej. Coraz więcej osób sięga po treści, które pomagają lepiej zrozumieć siebie, budować zdrowe relacje i skuteczniej radzić sobie z emocjami.
Jednak wiele osób, które trafiają do gabinetu psychoterapeutycznego, mówi dziś o czymś zupełnie przeciwnym – o zmęczeniu i frustracji wynikającej z nadmiaru treści samorozwojowych.
Za dużo "powinności", za mało przestrzeni
Z każdej strony słyszymy, że powinniśmy: medytować, prowadzić dziennik wdzięczności, znać swoje schematy, mieć jasno określone granice, być świadomym rodzicem, rozwijać swoją samoświadomość, znać języki miłości, styl przywiązania i swoje traumy z dzieciństwa.
Te informacje, choć same w sobie wartościowe, potrafią budować wewnętrzną presję. Pojawia się przekonanie: „ciągle coś ze mną nie tak”, „jeszcze tyle rzeczy muszę naprawić w sobie, zanim będę wystarczający/a”. Zamiast wspierać, treści rozwojowe stają się kolejną listą obowiązków do odhaczenia. I kolejnym źródłem stresu.
Kiedy wiedza zaczyna przytłaczać
W psychologii systemowej istnieje pojęcie „więcej tego samego” – oznacza to, że gdy coś nie działa, mamy tendencję do powtarzania tej samej strategii, tylko intensywniej. Zamiast szukać innego podejścia, próbujemy „bardziej się starać”.
W kontekście rozwoju osobistego może to wyglądać tak:
Czujesz się zagubiony/a → szukasz odpowiedzi → trafiasz na nowe treści → czujesz się jeszcze bardziej zagubiony/a → więc... szukasz dalej.
To błędne koło. Wydaje się, że robisz coś „dla siebie”, ale tak naprawdę tylko pogłębiasz przeciążenie. To, co miało być rozwiązaniem, staje się częścią problemu.
Iluzja działania
Warto też uważać na jeszcze jedną pułapkę – poczucie, że samo konsumowanie treści rozwojowych równa się realnej zmianie. Przeczytaliśmy post, obejrzeliśmy rolkę, przesłuchaliśmy podcast i mamy wrażenie, że „coś zrobiliśmy”. To daje chwilową ulgę, ale niekoniecznie przekłada się na głębsze zrozumienie siebie czy trwałą zmianę w codziennych wyborach i zachowaniach. To trochę jak czytanie o bieganiu zamiast założenia butów i wyjścia na trening. Jeśli zatrzymujemy się tylko na poziomie wiedzy – możemy utknąć.
Co więcej – każda zmiana, każda nowa refleksja czy narzędzie, które poznajesz, potrzebuje czasu, żeby się ułożyć. Nie da się tego przyspieszyć. Jak pisze Daniel Siegel, zmiana wymaga integracji – a ta dokonuje się tylko wtedy, gdy tworzymy przestrzeń na jej zaistnienie.
Jak sobie z tym radzić?
- Zatrzymaj się.
Zamiast czytać kolejną książkę, obejrzeć kolejny webinar czy zapisać się na nowe warsztaty – daj sobie czas na przetrawienie tego, co już wiesz. Zatrzymanie to nie brak działania – to tworzenie miejsca, w którym wszystko może się zintegrować.
- Zaufaj sobie.
Nikt nie zna Twoich potrzeb lepiej niż Ty. Wybieraj treści, które naprawdę Cię poruszają lub których potrzebujesz tu i teraz – nie te, które są modne.
- Nie musisz „robić rozwoju” idealnie.
Proces zmiany to nie zadanie domowe z oceną na końcu. Czasem największym krokiem naprzód jest odpuszczenie.
- Wybierz jedną rzecz naraz.
Praca nad sobą ma sens tylko wtedy, gdy jest możliwa do uniesienia. Zamiast 10 technik, wybierz jedną – i daj sobie czas, by ją poczuć, oswoić, zintegrować.
- Rozważ psychoterapię.
Jeśli czujesz się zagubiony/a w gąszczu wiedzy i oczekiwań, rozmowa z terapeutą może pomóc Ci wrócić do sedna – do Ciebie, Twojej historii, Twojego tempa i potrzeb.
Twój rozwój, Twoje zasady
Warto też dodać, że my – psycholodzy i osoby tworzące treści psychoedukacyjne – robimy to z nadzieją, że komuś w danym momencie mogą pomóc. Być może jedno przeczytane zdanie trafi w coś ważnego, uruchomi refleksję, wskaże kierunek albo da poczucie ulgi.
Pamiętaj jednak, że to Ty jesteś ekspertem od swojego życia. Tylko Ty wiesz, co Ci służy, a co zaczyna Cię przytłaczać. Masz prawo wyłączyć powiadomienia, wypisać się z newsletterów, odłożyć książki na półkę i przez chwilę… po prostu być. Bez rozwoju. Bez zmian. Bez pracy nad sobą.
Zadbaj o siebie na swój sposób. W swoim tempie. Bo czasem największym aktem troski o siebie jest pozwolenie sobie na spokój informacyjny – i zaufanie, że to, co ma w Tobie zainicjować zmianę potrzebuje czasu, żeby się ułożyć.
Bibliografia / Inspiracje:
-
Watzlawick, P., Weakland, J. H., & Fisch, R. (1974). Change: Principles of Problem Formation and Problem Resolution. W.W. Norton & Company.
-
Siegel, D. J. (2012). The Developing Mind: How Relationships and the Brain Interact to Shape Who We Are. Guilford Press.
-
Tokarczuk, O. (2020). Czuły narrator. Wydawnictwo Literackie.